W momencie finalizacji najdroższego transferu w historii West Hamu United zdało się odczuć wśród fanów i specjalistów spore poruszenie i podekscytowanie. W zeszłą sobotę Felipe Anderson udowodnił dlaczego Manuel Pellegrini i dyrektor wykonawczy Mario Husillos tak bardzo zabiegali o usługi byłego gracza Lazio.
25-latek zagrał fantastyczne zawody, w których odnotował swoją pierwszą asystę, obsługując końcowym podaniem Marko Arnautovicia. Na tą ocenę wpłynęło także nieustanne zagrożenie, jakie czarnoskóry zawodnik stwarzał pod bramką gospodarzy.
Grając na pozycji numer 10, tuż za Arnautoviciem, Anderson mógł w pełni zaprezentować wachlarz swoich ofensywnych umiejętności. Wykorzystywał dziury w formacji defensywnej Arsenalu, a także ochoczo prowadził piłkę w stronę bramki, czym kreował miejsce dla swoich kolegów, zanim do nich podał.
Najlepszym przykładem potwierdzającym powyższą tezę jest sytuacja z 26. minuty spotkania, kiedy to Felipe Anderson przejął piłkę 20 metrów w głębi własnej połowy, podprowadził futbolówkę przez sporą cześć boiska, dzięki czemu ściągnął na siebie uwagę dwóch środkowych obrońców rywali. Taki obrót spraw pozwolił Brazylijczykowi świetnie obsłużyć Marko Arnautovicia – a jak dobrze wiemy – Austriak nie zwykł marnować zbyt wielu okazji na wpakowanie piłki do siatki rywali.
W drugiej połowie meczu Anderson dwukrotnie uczestniczył w groźnej dla gospodarzy akcji. W pierwszym przypadku oddał groźny strzał, który zablokował Sokratis, a za drugim razem rozpoczął kontratak zuchwałym przechwytem, który zakończył się delikatnym ofsajdem Arnautovicia.
Brazylijczyk dzielnie walczył w obronie, wyraz czego dał zaledwie dziesięć minut po wznowieniu drugiej części spotkania. Były gracz Lazio ponownie odebrał piłkę gospodarzom, przebiegł niemal 60 jardów oraz dośrodkował z okolic linii końcowej do Arnautovicia. Popularny Arnie oddał strzał z pierwszej piłki, który został wyłapany przez Petra Cecha.
Ta akcja stanowiła zachętę dla 25-cio latka, który przeprowadził efektowną szarżę w stronę bramki rywali, minął dwóch obrońców i oddał kąśliwy strzał po ziemi.
West Ham United ostatecznie przegrał z Arsenalem, jednak to Felipe Anderson był tym, który swoimi zagraniami najbardziej ciągnął The Hammers do korzystnego rezultatu. To on ponownie przejął piłkę na swojej połowie i obsłużył świetnym podaniem Lucasa Pereza, który zmarnował swoją szansę.
Podsumowując: Felipe Anderson przodował niemal we wszystkich statystykach w bordowo-błękitnych barwach: przebiegł najwięcej kilometrów (11.67), 17 razy zmusił się do sprintu, zanotował 72 kontakty z piłką, 47 razy celnie podawał, trzykrotnie wykreował sytuację bramkową oraz wywalczył cztery rzuty wolne. Należy wspomnieć, że Anderson ośmiokrotnie odzyskał piłkę dla swojego zespołu.
Pomijając fakt, że wytransferowany z Włoch pomocnik zakończył sobotnie spotkanie na tarczy, można śmiało powiedzieć, że Felipe Anderson jest zdolny poprowadzić kolegów w bordowo-błękitnych koszulkach do wielkich zwycięstw.