Pomimo fatalnej porażki, niektóre aspekty gry na St Mary’s Stadium można uznać za szczególnie pozytywne.
Chicharito po raz pierwszy wpisał się na listę strzelców, a Michail Antonio wrócił do gry po długiej kontuzji. W szczególności cieszy nas fakt, że po urazie Anglika nie ma już śladu, a sam piłkarz, dopóki nie został zmieniony, wyglądał kapitalnie.
Obaj zawodnicy zasługują na pochwały. Ich starania są dobrze odzwierciedlone przez statystyki, które potwierdzają nienaganną formę ofensywnych piłkarzy.
Oba gole Meksykanina padły po dobitkach, odpowiednio po strzałach Michaila Antonio i Diafry Sakho. Co ciekawe, to były jedyne strzały na bramkę doświadczonego napastnika.
Snajper próbował raz jeszcze zagrozić Fraserowi Forsterowi, ale piłka powędrowała z dala od bramki. Z tego wynika, że Hernandez z trzech strzałów ustrzelił dwie bramki.
Chicharito spełnił również swój obowiązek obronny. Udało mu się przechwycić piłkę oraz zatrzymać rozpędzającą się akcję rywali.
Czas Javiera z piłką u nogi był wyjątkowo krótki, mimo to jego wpływ na grę podopiecznych Bilicia był niezaprzeczalny.
Hernandez wypracował również dwie okazje kolegom. Dokładnie tyle samo, co powracający do zdrowia – Michail Antonio.
Pomocnik stracił pierwszy mecz z Manchesterem United, ale wrócił do składu w sobotę. Anglik nie zdobył gola, ale kilkukrotnie testował umiejętności Forstera. Trzy z jego czterech strzałów leciało w światło bramki.
Były skrzydłowy Świętych był główną siłą w powietrzu. Przez ponad godzinę wygrał sześć z dziewięciu podniebnych pojedynków. Wywierał również presję na prawej flance The Saints.
Pomimo niekorzystnego wyniku, możemy być usatysfakcjonowani grą Chicharito i Antonio. Teraz musimy trzymać kciuki i czekać na mecz z Newcastle.