Andy Carroll po sobotnim meczu z Bournemouth był wyraźnie zszokowany. Samą konfrontację określił mianem „potwornej”. Ponadto napastnik przyznał, że gracze Młotów nie mogli odnaleźć się i dobrze wejść w to spotkanie.
Pomimo aż dwóch niewykorzystanych karnych przez drużynę Artura Boruca oraz dwóch ustrzelonych bramek na wyjeździe, West Ham i tak finalnie opuścił Vitality Stadium z niczym.
-Dwie jedenastki mogły zakończyć mecz dużo wcześniej, ale szczęśliwie udało nam się wyjść cało z opresji. Niestety nie mam pojęcia, co wydarzyło się później – zauważył były gracz Newcastle.
-Rozmawialiśmy po meczu w szatni i nikt nie mógł uwierzyć w to, co się stało. Udało nam się zdobyć dwie bramki, ale to dzisiaj nie wystarczyło. To był szok dla każdego z nas, bez wyjątku.
West Ham przed meczem z The Cherries ciężko trenował, aby wymazać z pamięci kibiców poniedziałkową porażkę z Chelsea. W drużynie The Hammers nie było problemów zdrowotnych, a nasz sobotni rywal nie miał porywającej formy (pięć porażek w dziewięciu meczach). Gdybyśmy dodali do tego pozycje obu zespołów w ligowej tabeli, moglibyśmy przypuszczać, że ekipa Slavena Bilicia bez większych problemów pokona Bournemouth. Zamiast tego oglądaliśmy kawał dobrej piłki w wykonaniu zespołu z Vitality Stadium.
-Nie wiem co się stało, ale to nie była przyjemna gra w piłkę – potwierdza Carroll.
28-latek w kilku zdaniach opisał swoje odczucia na temat rzutów karnych. Uważa, że oba zostały podyktowane słusznie, ale ma również pretensje do sędziego Bobby’ego Madleya, ponieważ w jego ocenie arbiter powinien wskazać na wapno po tym, jak obrońca Wisienek uderzył piłkę ramieniem, będąc we własnym polu karnym.
-Będę szczery – oba rzuty karne zostały podyktowane sprawiedliwie, ale nam też należała się jedenastka. Piłka została uderzona ręką przez jednego z obrońców. To na pewno nie było naturalne ułożenie ciała – dodał.
-Przy drugiej bramce dla Bournemouth również w ruch poszła ręka jednego z ich piłkarzy. Piłka odbiła się od ręki i trafiła pod nogi Kinga, który umieścił oczywiście piłkę w siatce.
Andy Carroll był wyraźnie sfrustrowany występem w sobotę. Przypomnijmy, że to była pierwsza wyjazdowa porażka od Sylwestra.
-Musimy poprawić naszą grę. Za tydzień ponownie gramy z Leicester i tym razem obowiązkowo zgarniamy trzy punkty – zakończył Anglik.