W dniu dzisiejszym mijają 23 lata od śmierci legendy West Hamu Bobby’ego Moore’a. Obrońca był najlepszym zawodnikiem Młotów w historii klubu i poprowadził Anglików do jedynego Mistrzostwa Świata w 1966 roku.
Moore rozegrał dla West Hamu 646 ligowych występów, strzelając przy tym 27 goli. Urodził się w Barking 12 kwietnia 1941 roku. W zespole Młotów zadebiutował w wieku 17 lat, 8 września 1958 roku przeciwko Manchesterowi United (3:2). To był początek fenomenalnej kariery zawodnika, która jest znana wielu ludziom na całym świecie.
Jako zawodnik WHU, Moore zdobył Puchar Anglii w 1964 roku oraz Puchar Zdobywców Pucharów rok później. W 1966 roku wzniósł Puchar Świata po wygranym finale z RFN (4:2). Po Mistrzostwa Świata w Meksyku w 1970 roku, popularny Mooro przeniósł się do Fulham z którym w 1975 grał w finale Pucharu Anglii przeciwko West Hamowi. W lutym 1993 roku były piłkarz przegrał walkę z rakiem i odszedł z tego świata.
Były kolega z zespołu Moore’a, Billy Bonds wspomina swojego kompana: – Mooro był absolutną ikoną. Wielu swoich kolegów z boiska szanowałem, ale tylko on był jedyną osobą, którą traktowałem tak wyjątkowo. Był bardzo dobry dla mnie od kiedy tutaj przyjechałem i uwielbiałem go jako zawodnika i człowieka. Po wzniesieniu Pucharu Świata był jednym z najbardziej rozpoznawalnych ludzi na świecie, ale to nie zmieniło jego sposobu bycia. Nadal był bardzo sobą i traktował wszystkich tak samo.
– Bobby Moore nie był zbyt wysokim piłkarzem, ani nie był bardzo szybki. Nie umiał też grać bardzo dobrze w powietrzu, ale potrafił fantastycznie czytać grę. On zawsze znajdował się w odpowiednim miejscu w odpowiednim czasie. Potrafił też bardzo dobrze wyprowadzać piłkę z obrony do ataku. – powiedział Bonzo