Sullivan i Gold, właściciele West Hamu, mogą mówić o ogromnym szczęściu. Samolot, którym mieli lecieć, rozbił się zanim wsiedli na pokład.
Samolot wylatywał po Davida Golda i Davida Sullivana z lotniska w Chigwell. Jednak chwilę po starcie spadł i stanął w płomieniach. Samolot miał odebrać właścicieli Młotów z lotniska w Londynie i przetransportować ich na mecz przeciwko Sunderlandowi.
– Firma 'London Executive Aviation’ miała dwa samoloty. Tym, który się rozbił lataliśmy wcześniej około 50 razy. Szansa, że wsiądziemy do wadliwego samolotu wynosiła 50%. Jednak moje myśli są dziś przy rodzinach pilotów – stwierdził ze smutkiem Sullivan cytowany przez „Daily Mirror”.
Współwłaściciele Młotów ostatecznie dotarli do Sunderlandu spóźnieni.
– Korzystaliśmy z tych samolotów wiele razy i było świetnie. Te maszyny są dwusilnikowe, więc nawet jak z jednym poszłoby coś nie tak, to pozostaje drugi. Dlatego trudno mi zrozumieć tajemnicę tego wypadku. Piloci byli bardzo doświadczeni – dodał Anglik.