Jednym z zawodników, którzy minionego lata wyprowadzili się ze wschodniego Londynu był Edson Álvarez. Meksykanin został wypożyczony do tureckiego Fenerbahçe i jak można się domyślać – z pewnością nie tak wyobrażał sobie początek swojej przygody w Stambule.

„W West Hamie czuję się bardzo dobrze” – mówił Edson Álvarez pod koniec ubiegłego sezonu. No a jednak, wyszło jak wyszło. Zaledwie 3 miesiące później Meksykanin jasno zadeklarował zamiar opuszczenia London Stadium. W końcu dopiął swego, bowiem w ostatnich dniach okna transferowego zgłosiło się po niego Fenerbahçe. 28-latek zmienił otoczenie, ale chyba jednak ma powody, aby żałować swojej decyzji.

Álvarez zadebiutował w meczu z Gençlerbirliği. Źródło – 24 SAAT

London Istanbul Calling”

O odejściu pomocnika mówiło się już od dłuższego czasu. Miał problem ze znalezieniem formy oraz jej późniejszą stabilizacją, co poskutkowało utratą zaufania ze strony Grahama Pottera. Szkoleniowiec West Hamu uznał więc, że miarka się przebrała i Meksykanin nie będzie mu potrzebny w procesie rekonstrukcji drużyny. Zarząd wystawił go na listę transferową, a w gronie zainteresowanych była m.in. Borussia Dortmund.

Wybór padł jednak na tureckie Fenerbahçe, które zaoferowało Młotom wypożyczenie z opcją późniejszego wykupu zawodnika. Álvarez został głównie przekonany faktem, że „Żółte Kanarki” walczyły o grę w Lidze Mistrzów, a ich ówczesnym szkoleniowcem był José Mourinho. A no właśnie – był.

Efekt domina

Álvarez zdążył ustalić już wszystkie szczegóły kontraktu, a także zostać oficjalnie zaprezentowany. Miało to miejsce 22 sierpnia, czyli pomiędzy pierwszym a drugim spotkaniem eliminacji Ligi Mistrzów przeciwko Benfice. Oznaczało to, że nie mógł wziąć udziału w starciu rewanżowym, ponieważ pełna lista graczy uprawnionych do udziału w dwumeczu została zgłoszona znacznie wcześniej. No i tu swój początek ma cała telenowela.

Fenerbahçe poległo w rewanżu na Estádio da Luz i nie zwieńczyło trwającej ponad 17 lat absencji w najlepszych klubowych rozgrywkach. Zarząd drużyny z Şükrü Saracoğlu uznał więc, że to wystarczający powód, aby zakończyć trwającą od 424 dni współpracę z Mourinho. Tym samym Mourinho, pod którego okiem Álvarez tak bardzo chciał trenować.

Meksykański pomocnik miał okazję zadebiutować w barwach „Fener” w meczu ligowym z Gençlerbirliği, które odbyło się 4 dni później. Wyglądał jednak mizernie, popełniał sporo błędów i nie dał odpowiednich argumentów za pozostawieniem go w wyjściowej jedenastce. Tego samego zdania byli kibice, którzy nie pozostawili na nim suchej nitki.

Na tym jednak nie koniec. Record MX poinformowało, że wypożyczony z West Hamu piłkarz nabawił się kontuzji uda, która wykluczy go z gry na najbliższe kilka tygodni.

Panie Álvarez, chyba nie tak Pan to sobie wyobrażał.