Darren Randolph nie krył swojego zadowolenia po zachowaniu pierwszego czystego konta w 2017 roku. Irlandczyk w sobotę nie miał zbyt dużo pracy, ponieważ cały zespół zagrał dobre zawody.

Darren po trudnym tygodniu, wygraliście mecz i pewnie to zwycięstwo dało wiele radości wszystkim związanym z West Hamem?

 – Tak jak mówiłem w wywiadzie dla talkSPORT przed meczem, chcieliśmy wygrać to spotkanie, zwłaszcza po tym co działo się w minionym tygodniu. Wyszliśmy na boisko i wiedzieliśmy, że to będzie ciężki mecz. Pierwsza połowa była dość nudna! Zawsze trudno jest złamać zespół, który gra dobrze w defensywie. Sam Allardyce wiedział jak ustawić zespół w tym meczu i udało mu się to w pierwszej połowie. Zmieniliśmy kilka rzeczy i strzeliliśmy trzy gole. 

Mieliście sporo szczęścia w pierwszej połowie. James Tomkins był bliski strzelenia gola i Yohan Cabaye oddał groźny strzał z dystansu.

  – Tonks miał świetną sytuację i kilka innych dośrodkowań sprawiło nam kłopoty. Ale na szczęście udawało nam się oddalać niebezpieczeństwo. Wiedzieliśmy przed meczem na co stać rywali. Wiedzieliśmy, że oni mogą wykorzystać swoje szansę, a nawet półszansy. Ochłonęliśmy w przerwie i zdobyliśmy trzy ładne bramki.

Sam Byram i James Collins wrócili do gry po dłuższych kontuzjach, ale szczerze mówiąc nie było tego widać na murawie…

 – Ginge i Sam wrócili po urazach, a Michail Antonio miał dzień przed meczem gorączkę. Miał trzy asysty w około 15 minut, więc powinien być chory częściej! Ten mecz pokazał, że potrzebujemy wszystkich zawodników. Gracze którzy od dawna nie grali, weszli na boisko i wykonali zadanie. Są z powrotem w zespole i widać było, że nie potrzebują więcej czasu na aklimatyzację. Zaliczyli dobre występy i zasłużyli na szansę. 

Jako bramkarz pewnie jesteś szczęśliwy z czystego konta?

 – Mówiłem wcześniej, że wolę wygrać mecz niż zachować czyste konto. My musieliśmy wygrać to spotkanie, nawet w fatalnym stylu. Nie obchodziłoby mnie to gdybyśmy nawet strzelili gola na zwycięstwo w ostatniej minucie, a mecz zakończyłby się wynikiem 5:4. Najważniejsze zawsze jest zwycięstwo. 

Można było poczuć w sobotę silną więź zawodników z fanami. To bardzo dobra wiadomość po tak trudny tygodniu? 

 – To był najgłośniejszy doping na London Stadium od kilku spotkań. Czuliśmy, że nie tylko my zawodnicy mamy wielkie wsparcie, ale również menedżer. Cały stadion był z nami i menedżerem. Fani pokazali wielką wiarę w nas.