30 Listopad 1988

IV Pucharu Ligi

Boleyn Ground

West Ham United niejednokrotnie udowadniał, że słaba postawa w lidze w żaden sposób nie wpływa na ich grę w pucharach.

Jednakże nawet w najśmielszych planach, John Lyall nie zakładał, że naszpikowany gwiazdami Liverpool może ponieść najwyższą porażkę w kompetycjach pucharowych od 1939 roku.

Zaledwie cztery dni wcześniej w ligowym spotkaniu, „The Hammers” ulegli na własnym boisku innemu zespołu z Merseyside, Evertonowi i mało kto przypuszczał, że chłopcy Lyalla będą w stanie sprawić jakąkolwiek sensację w starciu „The Reds”.

„Po raz pierwszy w tym sezonie w podstawowym składzie wybiegli obok siebie Liam Brady i Alan Devonshire” – wspominał John Lyall w swojej autobiografii. „Dev po raz pierwszy od dziewięciu lat wystąpił na prawym skrzydle i co tu dużo mówić – był znakomity. Do tego Paul Ince dwukrotnie trafił do siatki, co czyniło ten mecz jednym z najwspanialszych wieczorów w mojej trenerskiej karierze.”

Nazajutrz w gazetach pojawiły się nagłówki o narodzinach nowej gwiazdy i w sumie trudno było z tym polemizować po takim meczu. Wychowanek „Młotów” w ciągu trzech minut zdemolował obronę Liverpoolu. Najpierw z odległości 14 metrów pięknym strzałem z woleja posłał piłkę do siatki, a niedługo później po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, Mike Hooper po raz drugi wyjmował piłkę z siatki.

„The Times” wówczas pisał : „Przez pierwsze pół godziny gry na boisku dominował jeden zespół i bynajmniej nie był nim Liverpool, a West Ham United, który niczym tropikalny huragan siał popłoch w szeregach „The Reds”.” Jednak w 32 minucie spotkania odżyły nadzieje przyjezdnych na korzystny rezultat. W dość kontrowersyjnych okolicznościach, arbiter tego spotkania zdecydował się podyktować rzut karny dla gości, którego nie miał problemów wykorzystać John Aldridge.

W nadziei na odwrócenie losów tego spotkania, podopieczni Dalglisha tkwili jeszcze do 60 minuty spotkania, kiedy to, można powiedzieć, że dokonali autodestrukcji … strzelając samobója w dość kuriozalny sposób. Po dośrodkowaniu Davida Kelly’ego piłka trafiła nienaciskanego przez nikogo Steve Staunton, który nie miał problemów z pokonaniem własnego bramkarza. Wynik spotkania ustalił Tony Gale pięknym uderzeniem z rzutu wolnego.

„Zwycięstwo nad Liverpoolem zawsze sprawia radość, ale w takich rozmiarach jak dzisiejszej nocy nie zdarza się to często. To wielki dzień dla mnie i moich chłopców” – powiedział Lyall.

West Ham United: McKnight, Potts, Dicks, Gale, Martin, Devonshire, Brady, Dickens, Ince, Kelly, Rosenior.