Piłkarze West Hamu pokonali na London Stadium drużynę Burnley 1:0. Jedyną bramkę dla Młotów zdobył Mark Noble. Anglik co prawda nie zdołał trafić z rzutu karnego, lecz przy dobitce był już bezbłędny. 

Slaven Bilić dokonał jedynie dwóch zmian w pierwszej jedenastce. W miejscu Havarda Nordtveita wystąpił powracający po kontuzji Cheikhou Kouyate. W ataku od pierwszych minut zobaczyliśmy Andy’ego Carrolla.

burn_post

Bilić miał więc do dyspozycji prawdopodobnie najsilniejszą możliwą jedenastkę.

Już od pierwszych minut Młoty narzuciły swoje tempo i zepchnęły rywala do permanentnej defensywy. Widać było, że tego dnia Burnley raczej będzie się bronić i szukać swoich szans w kontratakach i stałych fragmentach gry.

W 2. minucie meczu Michail Antonio zagrał dobrą piłkę do stojącego w polu karnym Andy’ego Carrolla. Anglik nie zdołał oddać celnego strzału jednak sprawił obrońcom sporo problemów. W dalszej części meczu niestety zabrakło tego typu dośrodkowań.

W dalszej części pierwszej połowy Młoty nieco przygasły i zaczęły grać niemrawo w ofensywie. Było posiadanie piłki jednak każdy atak pozycyjny kończył się na obrońcach Burnley. Taka sytuacja zmusiła piłkarzy Slavena Bilicia do próbowania szczęścia w strzałach z dystansu. Próbował Antonio – ale za lekko. Próbował Lanzini – ale za wysoko. Blisko zdobycia bramki był  Pedro Obiang, który uderzył piłką w słupek.

W ostatnich minutach uwidocznił się Mark Noble. Anglik najpierw posłał przepięknego rogala z dystansu, po którym niestety piłka trafiła w słupek. Później przy rzucie rożnym faulowany w polu karnym był Winston Reid. Do rzutu karnego podszedł nie kto inny jak Mark Noble. Nasz kapitan nie trafił do bramki bezpośrednio, lecz przy dobitce był już bezbłędny.

Do przerwy prowadziliśmy 1:0!

Na początku drugiej połowy doczekaliśmy się groźnej akcji w wykonaniu Burnley. Zamieszanie w polu karnym, Vokes w ekwilibrystyczny sposób skierował piłkę w stronę bramki. Futbolówka przeleciała minimalnie obok słupka.

W 55. minucie ponownie goście stworzyli zagrożenie po stałym fragmencie gry. Tym razem nasi obrońcy musieli wybijać piłkę z linii bramkowej.

Nie udało się naszym rywalom również w 61. minucie. Szybka kontra i strzał napastnika Burnley. Końcami palców broni Adrian, piłkę wybija jeszcze piętą Aaron Cresswell, ta trafia prosto na głowę Vokesa, który z bliskiej odległości pudłuje. To byłą chyba najgroźniejsza sytuacja Burnley w meczu.

W 69. minucie Slaven Bilić dokonał pierwszej zmiany. Andre Ayew wszedł za Manuela Lanzini’ego.

W końcówce piłkarze Burnley zagrozili nam jeszcze kolka razy. Na szczęście w dobrej dyspozycji byli nasi obrońcy oraz Darren Randolph. W doliczonym czasie gry groźną akcją odpowiedział Ayew. Nasz skrzydłowy urwał się obrońcom, uderzył na bramkę, lecz piłka przeleciała centymetry obok słupka. Fajna, indywidualna akcja. Takie w wykonaniu Ayew chcemy oglądać.

Do ostatniego gwizdka wynik nie uległ zmianie. Gra nadal pozostawia wiele do życzenia jednak liczą się 3 punkty. Młoty w końcu zgarniają komplet i uciekają na 15. miejsce w tabeli Premier League. Oby jak najdalej od strefy spadkowej.