Piłkarze Slavena Bilicia pokonali na wyjeździe Crystal Palace 1:0. Jedyną bramkę w meczu zdobył Manuel Lanzini po podaniu Aarona Cresswella. Młoty przez kilkanaście minut grały w osłabieniu jednak zdołały obronić korzystny wynik.

Slaven Bilić nieco przetasował skład przed spotkaniem. Zagraliśmy w nowym ustawieniu z trzema środkowymi obrońcami i dwójką wysuniętych skrzydłowych – Aaronem Cresswellem i Michailem Antonio.

cp_post

Już od pierwszych minut dał o sobie znać Aaron Cresswell. Nasz skrzydłowy obrońca wrócił po dłuższej kontuzji i był niezwykle zmotywowany. Świetnie rozgrywał piłkę na skrzydle i włączał się do akcji ofensywnych. W 4 minucie znalazł się w dobrej sytuacji, tuż pod bramką gospodarzy. Uderzył jednak niecelnie w boczną siatkę.

Spore zagrożenie stwarzaliśmy po rzutach rożnych. W okolicach 15. minuty Dimitri Payet dwukrotnie podawał piłkę z narożnika. Przy pierwszej próbie bliski oddania strzały był Antonio, ale ubiegł go w ostatniej chwili obrońca. Przy drugiej głową uderzał Kouyate, ale piłka poszybowała nad bramką.

Kilka minut później oglądaliśmy bramkę dla Młotów. Świetnie na skrzydle piłkę rozegrali Payet i Cresswell. Anglik w końcu dośrodkował w pole karne a tam świetnie znalazł się Manuel Lanzini, któremu pozostało jedynie skierować piłkę do bramki. 

Warto zwrócić uwagę na dobrą gra Kouyate w obronie. Cheikh wyglądał bardzo pewnie i popisał się kilkoma fantastycznymi obronami. Aktywny w taku był z kolei Simone Zaza. Oczywiście zdarzały mu się straty, ale widać było walkę i zaangażowanie które często zmuszały rywali do błędów.

W końcowych minutach pierwszej połowy sędzia podyktował rzut karny dla Crystal Palace. Sporna sytuacja. Moim zdaniem decyzja arbitra była błędna. Tak czy inaczej do jedenastki podszedł Christian Benteke. Napastnik celował w prawy górny róg jednak przestrzelił i piłkarze zeszli do szatni przy wyniku 0:1.

W drugiej połowie piłkarze Crystal Palace przypomnieli sobie, że grają u siebie i nieco bardziej postawili na atak. Bardzo ruchliwy był Zaha, strzałów z dystansu próbowali Townsend i Cabaye. Bardzo dobre był jednak dysponowany tego dnia Adrian.

Przełom nastąpił w 75. minucie. Aaron Cresswell dostał 2 szybkie żółte kartki i wyleciał z boiska. Decyzja sędziego była kuriozalna. W pierwszej sytuacji arbiter zarzucił naszemu piłkarzowi symulowanie. Cresswell padł w polu karnym i rzeczywiście domagał się jedenastki. Nie twierdzę, że był tam faul ale widać było delikatny kontakt i zachowanie Cresswella na pewno na „żółtko” nie zasługiwało.

Druga sytuacja to faul podczas próby powstrzymania ataku gospodarzy. Cresswell przytrzymał rywala powodując jego upadek. Sytuacja działa się dość blisko pola karnego, jednak też ciężko tu dopatrywać się przewinienia na żółty kartonik. Sam Harry Redknapp w studiu pomeczowym przyznał, że sędzia przesadził w obu sytuacjach i czerwona kartka dla Cresswella to kuriozum.

Slaven Bilić zareagował na tę sytuację zmianą. W miejscu Dimitri’ego Payeta pojawił się Edimilson Fernandes.

Gospodarzom w przewadze grało się nieco bardziej komfortowo, jednak osobiście spodziewałem się dużo bardziej ofensywnej gry Crystal Palace. Oczywiście były groźne sytuacje, jednak drużyna grająca u siebie, w przewadze, z rywalem na swoim poziomie, przegrywająca zaledwie 0:1 powinna wykrzesać z siebie więcej.

W międzyczasie na boisku pojawili się Haavard Nordtveit (za Manuela Lanziniego) i Jonathan Calleri (za Simone Zazę).

Decydująca o losach meczu mogła być sytuacja z doliczonego czasu gry. W dobrej okazji znalazł się Conor Wickham. Uderzył piłkę głową, lecz cudowną paradą popisał się Adrian.

Mecz ostatecznie zakończył się wynikiem 0:1. Młoty doczekały się trzech punktów. Miejmy nadzieję, że to początek lepszej passy.