Młoty pokonały na wyjeździe ekipę Stoke City 3:0. Po sobotnim meczu można już chyba z pełnym przekonaniem powiedzieć, że David Moyes odmienił drużynę West Hamu  i tchnął w nią nowe życie. Gole dla The Hammers strzelali Mark Noble, Marko Arnautovic i Diafra Sakho.

Nowa taktyka, kilka odważnych decyzji kadrowych, nowe zadania dla kluczowych zawodników. Kilkoma prostymi trickami David Moyes stworzył naprawdę solidną ekipę. Wiem, że za nami dopiero 3 dobre mecze, jednak progres jest bardzo wyraźny i trudno nie wysnuć tego typu wniosków.

Nasze 3-4-2-1 (lub jak kto woli 3-5-2 lub 3-4-1-2) naprawdę może się podobać i wydaje się być świetnym pomysłem na wykorzystanie potencjału kadrowego Młotów. Na mecz ze Stoke wyszliśmy naszą żelazną jedenastką. W obronie zawieszonego za kartki Winstona Reida zastąpił James Collins.

W końcu mogliśmy oglądać West Ham prowadzący grę. Specyfika meczu ze Stoke była nieco inna niż w przypadku spotkań z Chelsea i Arsenalem. Nie musieliśmy aż tak skupiać się na obronie, była szansa żeby utrzymać się przy piłce i zagrać atakiem pozycyjnym.

W pierwszych minutach było raczej spokojnie. Na początku meczu dobrym rajdem błysnął Masuaku, jednak wykończenie pozostawiło wiele do życzenia. Chwilę później strzelał z dystansu Shaquiri, ale piłka poszybowała wysoko nad bramką.

Do prawdziwej wymiany ciosów doszło jednak w 17. minucie meczu. Piłkarze Stoke byli bliscy zdobycia gola. Strzał głową,, słupek i piłka wyszła w pole. Młoty wyprowadziły szybki kontratak. Manuel Lanzini przebiegł z piłką spory dystans, wbiegł w pole karne i tuż przy linii końcowej padł na ziemię po interwencji obrońcy. Sędzia podyktował rzut karny. Powtórki pokazały, że kontakt obrońcy z nogami Lanziniego był znikomy lub żaden. Sędzia najprawdopodobniej pomylił się w tej sytuacji.

Do piłki podszedł Mark Noble i z typowym dla siebie spokojem wykorzystał rzut karny.

Niestety nasz kapitan w 34. minucie meczu zasygnalizował uraz. David Moyes musiał przeprowadzić szybką zmianę. W miejsce Noble’a wszedł Declan Rice a opaskę kapitańską przejął James Collins.

Jednym z najbardziej aktywnych piłkarzy na boisku był Marko Arnautovic. Nasz napastnik miał coś do udowodnienia kibicom Stoke. Każdy kontakt z piłką Austriaka był „nagradzany” głośnym buczeniem trybun.

W 38. minucie Arnautovic dobrze urwał się skrzydłem i znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem. Strzał z dużego kąta został wybroniony przez golkipera.

Do przerwy mieliśmy jeszcze kilka sytuacji. W 41. minucie z dystansu strzelał Manuel Lanzini i sprawił tym strzałem sporo problemów bramkarzowi. W doliczonym czasie gry przed szansą stanął ponownie Arnautovic. Tym razem przyjął piłkę w polu karnym, wypracował sobie pozycję, jednak uderzył nad bramką.

W drugiej połowie oglądaliśmy kolejne próby podwyższenia wyniku na 2:0. Manuel Lanzini pięknie dośrodkował z rzutu wolnego, piłkę głową do środka próbował strącić Arnautovic. Futbolówka leciała jednak w stronę bramki, odbiła się od poprzeczki i wyszła poza boisko.

W 59. minucie meczu ponownie w akcji był Arnautovic. Austriak urwał się skrzydłem i znów znalazł się w sytuacji sam na sam. Zszedł do środka, uderzył, jednak piłka trafiła w boczną siatkę.

Dziesięć minut później nasz napastnik w świetnej sytuacji obił poprzeczkę bramki Stoke City. Gol wisiał w powietrzu, jednak wydawało się, że Arnautovic tego dnia po prostu nie da rady zdobyć gola.

W międzyczasie na boisko wszedł Diafra Sakho w miejsce Michaila Antonio.

W okolicach 70. minuty gra wyglądała jakbyśmy mieli już doliczony czas gry. Stoke City wyszło bardzo wysoko. Młoty przez pewien okres nie kwapiły się z wyprowadzaniem ataków, skupiały się raczej na przytrzymaniu piłki i dotrwaniu do końca. Wysoko ustawiona obrona Stoke jednak aż sama się prosiła o gola na 2:0.

Upragniona bramka padła w 75. minucie. Arnautovic z Lanzinim we dwóch rozmontowali całą obronę Stoke City. Wymiana podań z pierwszej piłki i nasz napastnik znalazł się w sytuacji sam na sam. Posłał piłkę między nogami bramkarza. 2:0!

Jak się okazało, była to jego ostatnia szansa na gola. W 78. minucie David Moyes w miejsce Arnautovica wprowadził Chicharito.

Meksykanin dał o sobie znać już zaraz po wejściu na boisko. Pognał z piłką w pole karne, próbował wypracować sobie klarowną pozycję strzelecką. Nie udało się, więc podał do lepiej ustawionego Diafry Sakho. Ten jednak nie zdołał skierować piłki do bramki z najbliższej odległości.

Sakho zrehabilitował się w 86. minucie. Asystował ponownie Lanzini. Argentyńczyk wyprowadził kontratak dobrze podał w pole karne do Sakho, ten w sytuacji sam na sam nie spudłował. 3:0!

W końcówce szansę na gola miał jeszcze Chicharito, jednak piłkę wybronił bramkarz. Do końcowego gwizdka wynik nie uległ zmianie. Młoty pewnie pokonały Stoke City i uciekły ze strefy spadkowej Premier League. Oby tak dalej!