Podopieczni Davida Moyesa zremisowali u siebie z drużyną Leicester City 1:1. Wynik nie jest może zachwycający, jednak w grze Młotów w końcu było widać większe zaangażowanie i wolę walki. Postawę swoich piłkarzy docenili również kibice na stadionie, którzy mocno dopingowali The Hammers szczególnie w drugiej połowie.

Wiem, że wielu z Was pomyśli sobie, że maluję trawę na zielono. 1:1 z Leicester u siebie to jest progres?! Niestety w obecnej sytuacji tak. Dawno nie zagraliśmy z takim zaangażowaniem. Dawno nasi piłkarze nie grali agresywnym pressingiem na połowie rywala. Mimo średniego wyniku w tym meczu, spotkanie uważam za całkiem wyraźne światełko w tunelu.

Światełko bardzo nam potrzebne, gdyż w najbliższych tygodniach stoczymy ligowe boje między innymi z Manchesterem City, Chelsea i Arsenalem.

Wróćmy jednak do meczu. David Moyes wprowadził jedną zmianę w stosunku do składu z poprzedniego spotkania. Na ławce rezerwowych usiadł Mark Noble dając miejsce Arthurowi Masuaku na skrzydle. Tym samym Manuel Lanzini zszedł do środka – na swoją nominalną pozycję.

Masuaku w pomocy – tego domagało się wielu kibiców już od dłuższego czasu. Jak się później okazało – była to dobra decyzja Davida Moyesa.

Mecz zaczęliśmy jednak nieciekawie. W 8. minucie Leicetser przeprowadziło niespodziewaną kontrę. Na skrzydle urwał się Jamie Vardy. Dośrodkował w pole karne, tam wszyscy nasi obrońcy minęli się z piłką. Futbolówkę dopadł Albrighton, uderzył i zdobył bramkę na 1:0.

Młoty nie dały się jednak złamać szybkim golem rywala. Podopieczni Davida Moyesa grali swoje, starali się stwarzać groźne sytuacje pod bramką rywala. Nieco niewidoczny był Andy Carroll, jednak na skrzydłach bardzo aktywnie działali Marko Arnautovic i Arthur Masuaku.

Bramka na 1:1 padła w 45. minucie meczu. Rzut rożny, dośrodkowanie w pole karne. Piłkę trafia głową Cheikhou Kouyate. Ta jeszcze odbija się od obrońcy i wpada do siatki. 1:1.

W drugiej połowie nasza gra nabrała rumieńców. Oczywiście były straty, była czasem niefrasobliwość w obronie ale graliśmy naprawdę ambitnie co doceniła dość wymagająca publiczność na London Stadium.

W 56. i 59. minucie wspomniany wcześniej Masuaku przeprowadził 2 groźne rajdy. Najpierw dośrodkował w pole karne, ale piłkę wyłapał bramkarz. Później próbował strzelać ale i tym razem skutecznie interweniował Kasper Schmeichel.

W 69. minucie Andre Ayew wszedł na boisko w miejsce Marko Arnautovica.

Już 10. minut po wejściu na boisko nasz napastnik miał okazję do zdobycia gola. Dobra wymiana podań z Manuelem Lanzinim, piłka trafia do Ayew, ale ten pada na murawę po interwencji Maguire. Stadion domagał się rzutu karnego, jednak sędzia nie użył w tej sytuacji gwizdka.

W 83. minucie przypomnieli o sobie goście. Groźna kontra rywali, jednak Andy Carroll ambitnie wrócił za akcją i odebrał piłkę rywalowi w kluczowym momencie.

Sędzia doliczył aż 6 minut do regulaminowego czasu gry. Po jednym z rzutów rożnych Andre Ayew oddał strzał z przewrotki, jednak piłka przeleciała nad poprzeczką. Do końcowego gwizdka wynik nie uległ zmianie.