Działo się sporo, jednak to ostatecznie piłkarze AFC Bournemouth wyszli zwycięsko z pojedynku z Młotami. Podopieczni Slavena Bilicia ponieśli ligową porażkę mimo bramek Michaila Antonio i Andre Ayew.

The Cherries nie zachwycali ostatnio formą, dlatego większość kibiców West Hamu spodziewała się pewnym punktów w tym spotkaniu. Niestety drużyna Artura Boruca pokazała charakter.

Slaven Bilić przed meczem miał do dyspozycji wszystkich najlepszych zawodników. Na szpicy zobaczyliśmy Andy’ego Carrolla wpieranego przez tercet Feghouli, Lanzini, Antonio. Robert Snodgrass i Andre Ayew rozpoczęli mecz na ławce rezerwowych.

Już od pierwszych minut gospodarze pokazali, że nie mają zamiaru się tylko bronić. Bournemouth grało bardzo ofensywnie, chwilami obrona Młotów wyglądała na zupełnie rozbita. Taktyka szybko przyniosła efekt. W 8. minucie gospodarze wyszli z groźnym atakiem. W polu karnym faulem musiał ratować się Sofiane Feghouli. Sędzia nie miał wątpliwości – rzut karny.

Do piłki podszedł Josh King, uderzył mocno jednak piłka przeleciała obok słupka.

Niewykorzystana sytuacja zemściła się bardzo szybko. W 10. minucie Młoty wyprowadziły szybki kontratak. Piłkę wyprowadził Feghouli, podał do Antonio. Ten przyjął w polu karnym, obrócił się i pokonał Artura Boruca.

Gospodarze nie zniechęcili się straconym golem. Nadal byli stroną przeważającą i stwarzali sobie groźne sytuacje. W 15. minucie gola dobył Afobe, jednak sędzia w tej sytuacji dopatrzył się zagrania ręką i bramki nie uznał.

W 30. minucie popis swoich umiejętności dał Darren Randolph. Nasz bramkarz najpierw obronił groźny strzał z dystansu, chwilę później uderzenie głową po dośrodkowaniu. A to był dopiero początek popisów naszego bramkarza.

Niestety nawet tak dobra dyspozycja Randolpha nie uchroniła nas przed stratą gola. King dostał dobre podanie w polu karnym, efektownie przerzucił sobie piłkę nad kryjącym go Fonte i wyszedł na czystą pozycję. Uderzył obok słupka i mieliśmy wyrównanie. 

Siedem minut później mieliśmy drugi już rzut karny dla Bournemouth. Tym razem w polu karnym faulował Fonte (oj, to nie był jego dzień…). Do piłki podszedł Afobe, uderzył, ale piłkę wyłapał Darren Randolph!

W 40. minucie przypomniał o sobie nieco przyćmiony przez Randolpha Artur Boruc. Andy Carroll świetnie podał do Sofiane’a Feghouliego, ten uderzył na bramkę ale piłkę instynktownie nogami obronił polski bramkarz,

Do przerwy wynik nie uległ zmianie.

Podobnie jak pierwszą część meczu, piłkarze Bournemouth drugą połowę rozpoczęli z przytupem. Już w 48. minucie oglądaliśmy bramkę na 2:1. Ponownie trafienie zaliczył Joshua King. Piłkarze West Hamu domagali się nieuznania gola, wydawało się że w momencie podanie King był na spalonym. Powtórka jednak pokazała, że gol został strzelony prawidłowo. Sędzia po konsultacji z liniowym uznał bramkę.

Co tu dużo mówić, gra w ofensywie nam się totalnie nie kleiła. Slaven Bilić postanowił zareagować i w 58. minucie przeprowadził podwójną zmianę. W miejsce Mark Noble’a wszedł Robert Snodgrass a za Feghouliego na boisku pojawił się Ayew.

Dalsze minuty wyglądały jak walenie głową w mur piłkarzy West Hamu. Brakowało nam ostatniego podania, nie potrafiliśmy zagrozić bramce Artura Boruca. W 78. minucie Sam Byram zmienił Cheikhou Kouyate. Jak się później okazało – była to dobra decyzja.

W 83. minucie Sam Byram dobrze wyszedł skrzydłem, w decydującym momencie podał do Andre Ayew a ten z pierwszej piłki uderzył na pustą bramkę.

Tuż przed końcem regulaminowego czasu gry, piłkarz Bournemouth odbił piłkę ręką we własnym polu karnym. Sędzia jednak nie podyktował rzutu karnego.

Niestety w 90. minucie gospodarze dopięli swego. Szybka kontra, podanie na skrzydło, dośrodkowanie i strzał dobrze broni Randolph. Niestety przy dobitce Joshua King był bezlitosny. 3:2.

Mimo doliczonych pięciu minut, Młoty nie zdołały wyrównać rezultatu.