Drużyna West Hamu przegrała na Stamford Bridge z Chelsea FC 1:2. Młoty przez większość meczu broniły się przed atakami gości i były stroną zdecydowanie słabszą. Jedynego gola dla The Hammers zdobył James Collins.

Przed meczem wydawało się, że Slaven Bilić w obronie postawi na duet Reid – Ogbonna, zaś na skrzydłach ataku zobaczymy Feghouli’ego i Ayew. W defensywie od pierwszych minut w miejscu Włocha zagrał James Collins. Feghouli przed meczem doznał niegroźnego urazu co wykluczyło go z gry. Reprezentant Algierii nie znalazł się w kadrze meczowej. W związku z tym na skrzydle zobaczyliśmy Ennera Valencię.

CHEWHU

Pierwsze minuty należały niespodziewanie do Młotów. West Ham prowadził grę i po 10 minutach mógł poszczycić się imponującą statystyką – 64% posiadania piłki. Procenty z czasem zaczęły nam uciekać a gospodarze coraz śmielej atakowali na naszej połowie.

W 12. minucie błąd popełnił debiutujący w poniedziałek Arthur Masuaku. Piłkarze Chelsea przejęli piłkę, szybkie rozegranie i Branislav Ivanovic znalazł się w dobrej sytuacji strzeleckiej. Obrońca uderzył z dość ostrego kąta, jednak świetnym refleksem wykazał się Adrian.

Chwilę później ponownie oglądaliśmy groźną akcję gospodarzy spowodowaną błędem. Tym razem piłkę przed polem karnym stracił Mark Noble. Przejął ją Oscar i szybkim zwodem starał się minąć Winstona Reida. Gdyby ta sztuka się udała, piłkarz Chelsea znalazłby się w sytuacji sam na sam z Adrianem. Reid jednak mocno przeszkadzał Oscarowi. Brazylijczyk upadł w polu karnym sygnalizując faul. Sędzia nie zdecydował się na podyktowanie rzutu karnego, jednak można mieć wątpliwości co do słuszności tej decyzji. Na szczęście obyło się bez jedenastki.

W dalszej części meczu oglądaliśmy piękną grę Edena Hazarda. Belg robił z naszymi obrońcami co chciał. W 31. minucie popisał się pięknym indywidualnym rajdem. Kilkoma zwodami wypracował sobie pozycję strzelecką, uderzył, jednak piłka przeleciała tuż obok słupka.

Niestety jeszcze w pierwszej połowie boisku musiał opuścić Adre Ayew. Nasz nowy nabytek złapał się w pewnym momencie za udo i zasygnalizował zmianę. Miejmy nadzieję, że uraz nie oznacza długiej absencji napastnika. W miejsce Ayew na boisku pojawił się Gokhan Tore.

Gra w dalszej części pierwszej połowy wyglądała koszmarnie. Podopieczni Slavena Bilicia bez sensu kopali długie piłki do przodu, nie potrafili zbudować akcji ofensywnej.

W doliczonym czasie pierwszej połowy szansę na strzał z rzutu wolnego miał Willian. Pomocnik Chelsea pokazał już nie raz, że potrafi zdobywać bramki z takich pozycji. Wilian uderzył pięknie tuż pod poprzeczkę, jednak i tym razem świetnie zachował się Adrian wybijając piłkę na rzut rożny. Do przerwy wynik nie uległ zmianie.

Drugą połowę rozpoczęliśmy fatalnie. W 47. minucie Michail Antonio faulował w polu karnym i tym razem sędzia nie miał żadnych wątpliwości. Do jedenastki podszedł Eden Hazard. Belg uderzył mocno, tuż pod poprzeczkę nie dając szans Adrianowi. 

Chwilę później Slaven Bilić zdecydował się na zmianę. Sam Byram wszedł w miejsce Michaila Antonio. Menedżer West Hamu jest w ostatnim czasie krytykowany przez wielu kibiców za konsekwentne wystawianie Antonio na skrzydle obrony. Mecz z Chelsea na pewno nie dostarczył Biliciowi argumentów na obronę jego decyzji. Antonio podobnie jak w poprzednich meczach grał słabo i jest cieniem piłkarza z ubiegłego sezonu. Być może dość wczesne wprowadzenie Byrama jest oznaką zmiany podejścia Bilicia.

Po stracie bramki Młoty grały podobnie jak w pierwszej połowie. Chelsea nadal miała sporo swobody w kreowaniu akcji ofensywnych. Bardzo aktywni byli Hazard i Willian. Ten drugi w 63. minucie popisał się dynamicznym rajdem. Wypracował sobie pozycję, uderzył jednak dobrze w bramce zachował się Adrian.

Chwilę później Slaven Bilić przeprowadził długo wyczekiwaną przez kibiców zmianę. Na boisko za Havarda Nortveita wszedł Dimitri Payet.

Prawdopodobnie jedynym piłkarzem Młotów, którego można wyróżnić po tym meczu jest Adrian. Małą skazą na jego dobrym występie jest niewątpliwie sytuacja z 67. minuty. Nasz bramkarz widząc nadbiegającego Diego Costę postanowił załatwić go zwodem. Piłkarz Chelsea zorientował się jednak w sytuacji i wykonał dość zdecydowany wślizg. O mały włos nie zabrałby piłki naszemu golkiperowi. Takie przejęcie niemal na pewno oznaczałoby stratę drugiego gola.

Błąd Adriana w tej sytuacji to jedno, jednak warto zwrócić uwagę, że sędzia dość pobłażliwie potraktował Costę. Napastnik Chelsea ewidentnie przy tym wślizgu nie trafił w piłkę, lecz w nogi naszego bramkarza. Wejście było zdecydowane, nie mam pojęcia dlaczego arbiter nie pokazał żółtej kartki. Costa miał już na swoim koncie kartonik.

W 70. minucie pierwszą okazję do pokazania swoich umiejętności miał Dimitri Payet. Francuz wykonywał rzut wolny ze skrzydła. W polu karnym czaił się Andy Carroll, lecz niestety piłka została wybita przez obrońców.

Pięć minut później Payet znalazł się w wymarzonej dla siebie sytuacji. Rzut wolny na wprost bramki, tuż przed polem karnym. Francuz przymierzył, uderzył, ale niestety piłka trafiła w mur.

Kolejna okazja – tym razem rzut rożny. Piłka w pole karne, tam najwyżej wyskoczył James Collins i strącił piłkę głową do Ennera Valencii. Nasz napastnik uderzył ale futbolówka odbiła się w pole od obrońcy. Przy piłce ponownie znalazł się Collins. Tym razem huknął nie do obrony. Młoty niespodziewanie wyrównały wynik

Gdy już wydawało się, że nic nam nie odbierze cennego punktu, piłkarze Chelsea wyprowadzili atak. Przed polem karnym z piłką znalazł się Diego Costa. Napastnik nie próbował mijać stojących przed ni obrońców, lecz uderzył z dystansu po ziemi. Piłka wpadła do bramki tuż przy słupku. 

Piłkarze West Hamu w doliczonym czasie gry próbowali jeszcze wyrównać. Było całkiem blisko w 94. minucie meczu. Andy Carroll dostał piłkę dosłownie 2 metry przed bramką, jednak tuż przed nim stali obrońcy i bramkarz. Anglik wystawił więc futbolówkę Valencii, tej jednak również nie zdołał wpakować piłki do siatki.

Porażka z Chelsea boli, szczególnie że gra pozostawia wiele do życzenia. Pamiętajmy jednak, że na Stamford Bridge nigdy nie grało nam się łatwo. Na boisku zdecydowanie brakowało piłkarzy kreatywnych. Wejście Dimitri’ego Payeta ożywiło nieco grę, jednak Francuz w pojedynkę nie wygra meczu. Gdy wrócą Lanzini i Feghouli Slaven Bilić będzie miał nieco więcej opcji przy ustalaniu wyjściowej jedenastki.