Już dziś startujemy z ostatnim meczem w sezonie 2016/2017. West Ham w wyjazdowym spotkaniu zmierzy się z The Clarets.

Mecz o 10 milionów

West Ham, pomimo genialnej poprzedniej kampanii, wraca w rejony środka tabeli. W tym sezonie The Hammers niestety mogą zapomnieć o górnej połówce. Młoty bowiem mają szanse jedynie na jedno z miejsc w przedziale 11-16. Ostatnia kolejka wydaje się więc grą o pietruszkę. Nic bardziej mylnego, to bardzo ważny mecz z finansowego punktu widzenia. Nagroda pieniężna w Premier League uwarunkowana jest zdobytą lokatą – z każdą kolejną pula nagrody zwiększa się o 1,9 miliona £. Premia, w przypadku cennego zwycięstwa w Burnley, może się podnieść nawet o 9,5 miliona! Jeżeli Młoty wygrają w sobotę mogą wskoczyć na jedenastą pozycję i zarobić 19 milionów funtów. Poza niezbędnymi trzema punktami, konieczny jest również korzystny wynik rywalizacji Leicester – Bournemouth. Jeżeli Leicester zremisuje, bądź przegra, West Ham będzie świętować zajęcie jedenastej lokaty. Co ciekawe, wysokie zwycięstwo Lisów również będzie powodem do celebracji, ponieważ to oznaczałoby zrównanie się punktami z drużyną Wisienek, a być może nawet bilansem bramkowym, który jest brany pod uwagę jako drugi w przypadku zdobycia identycznej liczby oczek. Jakakolwiek wygrana podopiecznych Bilicia zapewni nam co najmniej 12 miejsce. Ewentualny remis może spowodować utratę pozycji na rzecz Crystal Palace, Stoke i Watford. Porażka nie tylko pozbawia nas szans na top11, ale również zapewnia lądowanie na przedostatnie bezpieczne miejsce, praktycznie tuż nad strefą spadkową.

Trudny teren

Turf Moor to jeden z trudniejszych do sforsowania stadionów w tym sezonie. Sean Dyche był twardym orzechem do zgryzienia dla wielu ekip goszczących w Burnley. The Clarets mają na koncie obecnie 40 punktów, 33 z nich zdobyli na własnym obiekcie. To najwyższy wynik spośród drużyn nie znajdujących się w top7. Co więcej, przed własną publicznością Burnley uzbierało więcej punktów niż Manchester United. Nie przesadzimy, mówiąc że jedynie domowe mecze pozwoliły uniknąć relegacji drużynie z hrabstwa Lancashire.

Szansa dla młodych

Jak co roku o tej porze kibice z całej Anglii domagają się debiutów wielu klubowych wychowanków. Jednak to nie jest takie proste, główną przeszkodą jest prawo angielskiej federacji. Jeden z zapisów mówi o tym, że piłkarz który był na wypożyczeniu podczas trwania drugiej połowy sezonu, nie może wystąpić w barwach swojego macierzystego klubu – ściśle mówiąc zawodnik cały czas jest wypożyczony. Niestety w tej kampanii nie będzie nam dane zobaczyć w akcji takich graczy jak Martin Samuelsen, czy Toni Martinez. To po prostu niemożliwe.

Starzy znajomi

Napastnik Młotów Ashley Flecher zna doskonale obrońcę Burnley Michaela Keane’a. Obaj panowie grali na tym samym szczeblu w reprezentacji oraz w Manchesterze United. Młody snajper uważa, że Keane nie mógł pokazać pełni swoich umiejętności w Czerwonych Diabłach. Z kolei James Collins wie dosłownie wszystko o reprezentacyjnym koledze Samie Vokesie. Przez dziewięć lat dzielili razem szatnie podczas zgrupowań kadry. Napastnik Burnley ma na koncie dziewięć bramek w obecnym sezonie.

Powrót Ogbonny

Z powodu braku Winstona Reida, Slaven Bilić może dać szansę Angelo Ogbonnie. Włoch znalazł się na ławce rezerwowych w ostatnim meczu przeciwko Liverpoolowi. Obrońca nie grał od 21 stycznia, kiedy to w wygranym meczu z Middlesbrough pogłębił uraz kolana, które doskwierało mu od dłuższego czasu. 28-latek prawdopodobnie ma znaczne braki kondycyjne, więc być może w miejscu Nowozelandczyka zobaczymy kapitana zespołu U23 Declana Rice’a.