Drużyna West Hamu nieoczekiwanie przegrała na własnym stadionie ze Swansea City 1:4. Taki wynik mocno komplikuje naszą pozycję w tabeli Premier League. Młoty w ostatnich dwóch kolejkach zagrają kolejno z Manchesterem United (u siebie) i Stoke City (na wyjeździe).

Podopieczni Slavena Bilicia przegrali na własne życzenie. Od pierwszych minut West Ham prowadził grę i bombardował rywala groźnymi akcjami ofensywnymi. Niestety w ataku brakowało skuteczności. Co więcej w obronie wyraźnie było widać błędy w ustawieniu, co bardzo dobrze wykorzystali goście i wywieźli z Upton Park 3 punkty.

W pierwszych dziesięciu minutach Dimitri Payet zdążył wykonać 3 rzuty rożne. Dwukrotnie Łukasza Fabiańskiego próbował pokonać Winston Reid, jednak nasz bramkarz dobrze spisywał się między słupkami.

Pierwsza groźna sytuacja gości miała miejsce w 15. minucie spotkania. Ayew znalazł się z piłką bardzo blisko bramki. Uderzył, jednak strzał świetnie zablokował Aaron Cresswell.

Chwilę później Dimitri Payet dwukrotnie miał szansę na pokonanie Fabiańskiego bezpośrednio z rzutów wolnych. Przy pierwszej próbie piłka przeleciała nad poprzeczką. Przy drugiej – odbiła się od muru.

Niewykorzystane okazje się mszczą – tak było i w tym przypadku. W 25. minucie zaskakującą kontrę przeprowadzili piłkarze Swansea. Skrzydłowy miał dużo swobody, podał do będącego w polu karnym Routledge’a, a ten bez problemów skierował piłkę do bramki. To był niestety dopiero początek koszaru Młotów. W 31 minucie było już 2:0. Tym razem strzelcem był Ayew.

Przed przerwą Młoty próbowały zdobyć bramkę kontaktową, jednak tego dnia nic nam nie wychodziło. Co ciekawe – w pierwszych 45. minutach oglądaliśmy bardzo mało górnych dośrodkowań w wykonaniu podopiecznych Slavena Bilicia. Zmiana taktyki w rezultacie nie do końca się opłaciła.

W drugiej połowie niestety nie było wcale lepiej. Co więcej – w 51. minucie mieliśmy już 3:0. Fatalnie na skrzydle dał się ograć Michail Antonio, piłka ponownie do środka, tam Kim Sung-Yueng z pierwszej piłki idealnie zmieścił futbolówkę obok słupka. 

W 59. minucie Diafra Sakho wszedł na boisko za Victora Mosesa. 10 minut później nasz napastnik mógł cieszyć się ze zdobytej bramki. Wszystko wskazuje na to, że ostatecznie trafienie zostanie zapisane obrońcy Swansea, jednak zasługi Sakho przy tym golu są nie do poważenia. Ogromne zamieszanie w polu karnym, piłka w końcu trafia do Sakho, kryjący go obrońca próbował wybić piłkę jednak skierował ją prosto do bramki.

W końcowych minutach Młoty grały bardzo ofensywnie walcząc o gola kontaktowego. Niestety wciąż brakowało nam skuteczności. Goście mając solidną zaliczkę bramkową grali spokojnie, nie forsując tempa. W doliczonym czasie gry otwarta gra zemściła się na gospodarzach. Szybką kontrę wyprowadzili Ayew z Gomisem. Mieli przed sob jedynie Aarona Cesswella. Poradzili sobie z nim bez trudu i Gomis mógł cieszyć się z gola na 4:1.

Nie ma się co rozpisywać na temat tego meczu. To była totalna wpadka i trzeba jak najszybciej wrócić do formy sprzed tego spotkania. Przed nami bardzo ważne dwa mecze i wciąć mamy szanse na miejsce premiowane grą w europejskich pucharach.

Nagrody w Lidze Typerów  sponsoruje piłkarski sklep ISS-sport oferujący stroje piłkarskie