Menedżer West Hamu Slaven Bilić stwierdził w jednym z wywiadów, że ma ogromne plany co do Edimilsona Fernandesa w przyszłym sezonie. Chorwat chwalił młodego pomocnika i prawdopodobnie da mu szansę gry w pierwszym składzie z Sunderlandem, przez absencję Marka Noble’a.

Utalentowany Szwajcar rozegrał w tym sezonie 22 mecze w Premier League, ale tylko trzykrotnie wychodził od pierwszej minuty. 48-letni sternik Młotów odegrał ważną rolę w transferze Ediego z FC Sion i ma nadzieję, że młodzian w przyszłej kampanii stanie się jednym z najważniejszych graczy klubu z London Stadium.

 – Kiedy kupowaliśmy Ediego to większość ludzi w tym jego przedstawiciele i rodzina byli nieco zaskoczeni. Były również rozmowy o wypożyczeniu go po transferze, ale tego nie zrobiliśmy. Ok, on nie gra często w pierwszym składzie, ale gra naprawdę dużo. On ma istotny wpływ na zespół. Zawsze jest o krok od pierwszego składu. Co tydzień rozmawiamy o nim. – mówi Super Slav

 – Czasami gra w pierwszym składzie, czasami nie. Wszedł dobrze do zespołu i jest nasza opcją i kandydatem do zastąpienia Marka Noble’a w sobotę. On może również zastąpić na boisku Pedro Obianga, Cheikhou Kouyate czy Manuela Lanziniego. Prezentuje się dobrze na treningach i za każdy razem kiedy pojawia się na boisku ma dobry wpływ na zespół. Wchodzi na murawę bez względu na to czy chcemy utrzymać wynik czy walczymy o korzystny rezultat. On ma szybkie nogi i potrafi świetnie rozprowadzać piłkę. Moje plany związane z nim na następny sezon są ogromne i spodziewam się, że stanie się topowym graczem. – dodaje menedżer z Bałkanów

20-letni Edimilson Fernandes po przyjeździe do Londynu nie potrafił powiedzieć praktycznie nic w języku angielskim, ale robi postępy i stara się zaaklimatyzować jak najlepiej w stolicy Anglii.

 – Rozmawiałem z nim kilka razy. On musi nauczyć się mówić znacznie lepiej po angielsku. Przybycie do West Hamu to wielki krok w jego karierze, ale biorąc pod uwagę to, że ma dopiero 20 lat to zaaklimatyzował się dobrze. Wszyscy go tutaj lubimy i ma duże szansę rozpocząć mecz z Sunderlandem od pierwszej minuty.

 – Kiedy przyjechał do Londynu to potrafił powiedzieć po angielsku tylko: Tak, Nie, OK i dziękuje. Rozmawiałem z nim o tym i pomagamy mu. Pamiętam po sobie jak przechodziłem do innego kraju i nie znałem języka. W nowym klubie nie tylko liczy się to co prezentujesz na boisku, ale również integracja z zespołem jest kluczem. Edi już mówi lepiej, ale nadal musi pracować nad tym. Rozmawiałem z nim i jego kuzynem Gelsonem we Francji, który mówi w pięciu językach i obiecał, że podszkoli młodszego brata w jednym z języków. – zakończył uśmiechnięty Bilić