5 maja 1976

Finał Pucharu Zdobywców Pucharów 

Heysel Stadium, Bruksela 

Po 11 latach, West Ham United po raz drugi w historii awansował do Finału Pucharu Zdobywców Pucharów. Tym razem na stadionie Heysel, „Młoty” miały się zmierzyć z Anderlechtem Bruksela.

Mimo fatalnej postawy na krajowym podwórku, Lyall był przekonany, że jego zespół jest w stanie sięgnąć po to trofeum. Zadanie wydawało się być o tyle trudniejsze, że mecz miał zostać rozegrany w Brukseli, a dotychczasowi rywale RSC za każdym razem wracali z Belgii bez żadnej zdobyczy bramkowej. Mit ten jednak już w 28 minucie obalił Pat Holland, który później wspominał „Pamiętam, że nie potrafiłem wejść w rytm tego spotkanie, ale w 28 minucie Billy Bonds wygrał w polu karnym pojedynek główkowy. Dopadłem do niej na szóstym metrze i wyprowadziłem nas na prowadzenie !” Anderlecht przez większość pierwszej połowy nie miał pomysłu jak złamać szyki obronne West Ham’u, ale w wyniku fatalnej wymiany podań między Lampardem i Dayem, piłkę przejął Rensenbrink i skierował piłkę niemal do pustej bramki.

Zaledwie po trzech minutach gry, gospodarze prowadzili już 2-1. Tym razem na listę strzelców wpisał się Francois Van Der Elst. „To był frustrujący wieczór. Graliśmy naprawdę dobrze i byliśmy na najlepszej drodze aby sięgnąć po to trofeum, ale katastrofalny błąd w skutkach popełnił Frank Lampard, co dało rywalom przysłowiowego kopa.”

W 69 minucie do wyrównania doprowadził Keith Robson, który wykorzystał płaskie dośrodkowanie Brookinga, ale nadzieję na korzystny rezultat raz jeszcze rozwiał strzałem z rzutu karnego Rensenbrink. Według Hollanda była to niesłusznie podyktowana jedenastka. „W żadnym wypadku sędzie nie powinien był tego gwizdać. To był czysty atak na piłkę.” W tym momencie piłkarze West Ham’u całkowicie stracili ochotę do gry i niedługo później wynik spotkania ustalił Van Der Elst.

Po końcowym gwizdku, załamany Robson nie chciał przyjąć pamiątkowego medalu. „Być może wpisałem się na listę strzelców, ale jestem ogromnie rozczarowany porażką” – krzywił się napastnik „The Hammers”. „Nie wiem, po meczu z Eintrachtem chyba uwierzyliśmy, że puchar należy nam się bez wychodzenia na boisku. Włożyliśmy sporo zdrowia, żeby tu się znaleźć, ale ostatecznie popełniliśmy tyle błędów, że nie udało się nam sięgnąć po trofeum.”

Mimo przegranej, West Ham mógł wracać do domu z podniesioną głową. Po 10 latach raz jeszcze przypomniał Europie, że w dalszym ciągu jest w stanie grać atrakcyjny futbol. „Być może jesteśmy tylko małym wschodnim Londyńskim klubem, ale w latach 60-tych najpierw Ron Greenwood, a następnie John Lyall zaszczepili w tym klubie filozofię, która umożliwiła nam grę na najwyższym poziomie w europejskich kompetycjach” – podsumował Sir Trevor Brooking. „Myślę, że zrobiliśmy wystarczająco sporo, aby sięgnąć po ten puchar, ale ostatecznie nie zdołaliśmy postawić kropki nad „i”. Mimo to myślę, że pozostawiliśmy po sobie dobre wrażenie.”

West Ham United: Day, Coleman, Bonds, Taylor T, Lampard (Taylor A), McDowell, Brooking, Paddon, Holland, Jennings, Robson.