W ostatniej kolejce Premier League Młoty pokonały na wyjeździe Burnley FC 2:1. Bramki dla West Hamu zdobywali Sofiane Feghouli i Andre Ayew. Dzięki zwycięstwu ostatecznie zajęliśmy 11. pozycję w tabeli Premier League.

Nie był to mecz na śmierć i życie jak to bywa często w ostatnich kolejkach. Młoty miały zagwarantowane miejsce w środkowej części tabeli. Mecz z Burnley miał tylko ustalić, czy będzie to miejsce mniej lub bardziej odległe od TOP10. Drużyna Burnley pozostanie w Premier League zagwarantowała sobie już wcześniej, więc kibice gospodarzy nie musieli nerwowo obgryzać paznokci przez 90 minut. Tak czy inaczej obu ekipom wypadało godnie pożegnać się z tym sezonem.

Slaven Bilić nie eksperymentował ze składem. Nasz menedżer miał o co grać, gdyż ewentualna porażka mogłaby skłonić zarząd klubu do zmiany trenera przed nowym sezonem. Środek tabeli to nie wstyd, jednak nikt chyba nie ma wątpliwości że kończymy ligę ze sporym niedosytem. Przed spotkaniem mówiło się o debiucie Declana Rice’a co mogłoby wskazywać na eksperymenty w pierwszej jedenastce. Debiut owszem miał miejsce, jednak dopiero w doliczonym czasie gry. Bilić od pierwszych minut wystawił najmocniejszy możliwy skład:

No automatic alt text available.

Mecz zaczął się dynamicznie. Już w 2. minucie meczu gospodarze mieli dobrą szansę na zdobycie gola. Wysoka piłka w stronę naszego pola karnego i James Collins niespodziewanie nie trafia w futbolówkę przy próbie wybicia jej głową. Do piłki dopadł zawodnik Burnley i sprytnym lobem próbował pokonać Adriana. Na szczęście piłka została uderzona bardzo niecelnie.

Chwilę później oglądaliśmy pierwszy strzał na bramkę w wykonaniu Młotów. Lanzini dostał piłkę na skrzydle, dośrodkował. Obrońcy wybili dość niefrasobliwie – piłka trafiła prosto pod nogi Sofiane Feghouli’ego. Nasz pomocnik uderzył z dystansu ale piłkę pewnie złapał brakarz.

W dalszej części pierwszej połowy gospodarze wypracowali delikatną przewagę. Było groźnie raz, drugi, aż w końcu w 23.minucie oglądaliśmy pierwszego gola w tym meczu. Dobra akcja skrzydłem piłkarzy Burnley. Dośrodkowanie po ziemi w pole karne, piłka minęła dwóch naszych obrońców i trafiła prosto pod nogi niekrytego Vokesa. Mocny strzał w róg braki i Adrian był bez szans. 1:0. 

Gospodarze nie musieli długo czekać na odpowiedź Młotów. Pięć minut później piłkarze West Hamu szybko rozegrali na pozór niegroźny rzut wolny. Podanie do Fernandesa, ten wypatrzył dobrze ustawionego tyłem do bramki Andre Ayew. Napastnik efektownie odegrał piętą z pierwszej piłki do wybiegającego Feghouli’ego. Szybka akcja, strzał i bramka.

Sofiane Feghouli – Goal HD – Burnley 1… przez LiveFootball28

Do przerwy wynik nie uległ zmianie.

W drugiej połowie gra nam nieco siadła. Młoty z czasem wypracowały sobie przewagę. Mam na myśli przewagę pozwalającą swobodnie rozgrywać w środku pola, a nie stwarzającą zagrożenie pod bramką rywala.

Gol na 2:1 padł w 72. minucie meczu. Edimilson Fernandes dostał piłkę przed polem karnym. Zdecydował się na strzał z dystansu. Uderzenie było mocne i celne, piłkę jednak wybił bramkarz. Futbolówka poszybowała wysoko w powietrze i spadła prosto na poprzeczkę. Odbiła się idealnie na głowę dobrze ustawionego Andre Ayew. Napastnik bez problemu skierował ją do siatki.

Sofiane Feghouli – Goal HD – Burnley 1… przez LiveFootball28

W dalszej części meczu dobrą szansę na podwyższenie wyniku miał Manuel Lanzini. Argentyńczyk uderzał bezpośrednio z rzutu wolnego i piłka przeleciała minimalnie nad bramką.

W międzyczasie na boisku pojawili się Ashley Fletcher i Declan Rice. Sędzia doliczył 4. minuty jednak wynik nie uległ już zmianie.

Młoty pokonały na wyjeździe Burnley FC 2:1 i zajęły 11. pozycję w Premier League. Na papierze nie wygląda to źle, jednak pamiętajmy że przez sporą część sezonu pałętaliśmy się tuż nad strefą spadkową. Ambicje klubu i kibiców są nieco większe, myślę że śmiało można powiedzieć, że ten sezon rozczarował.

Pamiętajmy jednak, że nie był też katastrofą. W tabeli przed nami są co prawda Bournemouth, Southampton i WBA jednak na dystansie zaledwie jednego punktu. Dalej mamy już TOP7, z którego jedynie Everton wydaje się być drużyną z którą możemy rywalizować np. pod kątem budżetów na transfery. Jeśli myślimy o dołączeniu do tego grona, na pewno konieczne będzie przemodelowanie zespołu.

A co Wy myślicie o minionym sezonie?